Wyobraź sobie, że masz już wszystko to, o czym tylko mógłbyś pomarzyć. Zdrowie, pracę, kochającą rodzinę, przepiękny dom, dużo pieniędzy... Nie brakuje Ci w życiu niczego i jesteś szczęśliwym spełnionym zawodowo człowiekiem z wieloma osiągnięciami. Bajka prawda? To pomyśl sobie teraz, że jeden dzień zmienia Twoje życie o 180 stopni, a przez kolejne tracisz stopniowo wszystko to, co miałeś. Zostajesz na świecie praktycznie sam, rośnie w Tobie gniew, złość i smutek, które potęgują agresje. ... Agresje, która tylko oddala Cię od odzyskania kogoś, kogo strasznie mocno kochasz. Kogoś, kto jest jedynym sensem w Twoim życiu. Musisz walczyć do utraty sił!
"TO TY DEFINIUJESZ SIEBIE!"
Były wesołe momenty, były bolesne łzy i było wzruszenie...
Tak, to jeden z najwspanialszych filmów, jakie widziałam. "Do utraty sił" - Bez chwili zawahania dałam mu 10 gwiazdek, dodałam do ulubionych i poleciłam na facebooku.
Film o miłości, walce i marzeniach. Idealny dramat, który mógł wydarzyć się naprawdę i który daje człowiekowi do myślenia, uświadamiając, że warto doceniać to, co mamy zanim zacznie być za późno. "Do utraty sił" ma w sobie niesamowitą moc, która dodaje siły, pewności siebie i wary w to, że jeśli bardzo się chcę to da się wszystko. Jestem pewna, że spodoba się zarówno kobietom i mężczyznom! Oglądaliście?
Etykiety: do utraty sił, film, recenzja, southpaw
